Rozważania, dygresje, myśli

Wieczność? Niebo. Czyściec. Piekło.

Czym jest wieczność? Co oznacza to pojęcie? Jak się ma do nieskończoności? A jak do transcendencji? I co ma koniec?

Wieczność
Jest wiele definicji wieczności. Nie sposób opisać ją jednoznacznie. Kojarzona jest z czasem. W ujęciu filozoficzno-teologicznym jawi się nieskończonym trwaniem w czasie. Zatem zakłada nieskończoność czasu. Wielu uważa wieczność za nieprzerwane trwanie, które nie ma początku, ani końca. Można byłoby to przedstawić w postaci linii prostej (czas jest linearny). Prostej, która ma gdzieś punkt „0” (nieznaczony, niedefiniowalny). Linia biegnąca zarówno w lewo, czyli w przeszłość nieskończenie daleko, jak też w prawo, tj. w przyszłość, też w sposób nieskończony. Nie zgadzam się, ani z jednym, ani z drugim.

Jedno jest pewne, wieczność ma związek z czasem. Wydaje mi się, że jest specyficzną miarą czasu. Miarą tak wielką, że niemożliwą do ogarnięcia przez człowieka. Zresztą samo słowo odnosi się do wieku, czyli 100 lat. To już jest miarą trudną do pojęcia. [Dygresja: Zapewne nie raz śpiewaliście: Ile minut w godzinie, a godzin w wieczności, to dobry przykład na ludową wyobraźnie nieskończenie długiego czasu; komuś wydawało się, że ilość minut godzinie jest tak wielka jak ilość godzin w wieczności.] Mi do setki jeszcze trochę brakuje. Ale i tak przeżytego czasu nie jestem w stanie ująć. Wydaje mi się niewyobrażalny, chociaż przeżyty świadomie. Wiele dziesiątek lat obserwuję czas, a jednak nie potrafię go objąć rozumem. (Pamięcią też, bo dziurawa.) Jednak, jak się rzekło, tj. napisało, wieczność pochodzi od wieku. I powstało w czasie, gdy czas ludzkiego życia był wydatnie krótszy. Przynajmniej dla przytłaczającej większości. 100 lat wydawało się czymś niemożliwym, niemal nieskończonym. A sama wieczność był superpozycją wieków. Czyli czasem jawiącym jak nieskończony, ale to wcale nie znaczy, że nieskończony.

Przede wszystkim wieczność nie jest trwaniem bez początku i końca. Bo przed wiecznością, przed czasem był=jest Bóg. W Księgach Barucha i Daniela Bóg jest nazywany Przedwiecznym. O początku czasu świadczy także opis stworzenia świata oraz Prolog Jana. Zatem uznaję, że wieczność (czymkolwiek ona jest), ma swój początek. Ale w tym i tak jest jakiś zgrzyt.
Bo, co z końcem? Jeśli wierzyć w to, że kiedyś nastąpi koniec świata, to należy wierzyć, że nastąpi koniec czasu. Ponadto, wszystko, co m swój początek, musi mieć swój koniec.
W 1 Kor 15,24 jest wyraźna zapowiedź końca. Końca czasu, rzeczywistości. Końca wszystkiego tego, czego doświadczamy. Więc przyjąć można, że wieczność odniesiona do czasu ma swój koniec.

Czas
Czy może być wieczność poza czasem? Czy ma jakikolwiek sens używanie określenie słowa wieczność w odniesieniu do rzeczywistości pozbawionej czasu?

Ale czym jest czas? Czy czas istnieje? Przecież jest tylko teraz. Czas jest tylko miarą procesów, zachodzących zmian. Czas jest miarą istnienia czegoś. Tylko materii albo energii.
Nieskończonością jest to, co wykracza poza ramy czasu określanego mianem wieczności. W skali makro wieczność jest okresem zawartym pomiędzy początkiem świata, czyli stworzeniem, a końcem świata, czyli Sądem ostatecznym. Jest to cały czas dany wszelkiemu istnieniu. Taka wieczność jest jakby nieskończona wobec dowolnego odcinka czasu. (Trochę tak, jaki ilość liczb rzeczywistych od 1 do 2 w porównaniu do ilości liczb rzeczywistych w zakresie od 1 do, np. 101 000 000.) „Nieskończona” tylko dlatego, że zawsze niewspółmierna do całości czasu. A jednak, pomimo tych dysproporcji, wieczność jest też ograniczona dwoma wspomnianymi faktami.

Nieskończoność
A czym jest nieskończoność? Czymś wykraczającym poza wieczność. Czymś poprzedzającym wieczność i istniejącym po wieczności. Niestety, bez przywołania kolejnego pojęcia nie da się nic więcej napisać. Chodzi mi o transcendencję. O przekroczenie ponad/poza pojęcie czasu. To pojęcie odnosi się wyłącznie do Boga. Tak mi się wydaje, bo przecież wszystko, co istnieje pochodzi od Boga. Tylko rzeczywistość Boża jest transcendentna. Czyli jest, nie tylko poza czasem, ale też poza poznaniem (tu nie chodzi o miasto). Poza możliwościami ludzkich umysłów, poza wszelkimi metodami poznawania, badania i doświadczania.

Transcendencja
Co poza Bogiem jest transcendentne? Zapewne niebo, czyściec i piekło. W wiekach ubiegłych uważano niebo, czyściec i piekło za miejsca (w pewnych okresach i przez niektórych lokalizowane w konkretnych miejscach) osadzone w czasie. Wielu mistyków określało pobyt w czyśćcu w latach. Jako jakiś bardzo długi, ale skończony czas. Czyściec określany też był okresowym, tj. skończonym piekłem (z widokiem na zbawienie).
Nie sądzę, aby o niebie, piekle można było mówić, że są transcendentne w sensie czasowym. Uważam, że nie ma tam czasu. Bo gdyby był tam czas, to musiałyby się skończyć. Nie ma tam przynajmniej tego, co nazywamy czasem żyjąc na ziemi.
Zastanawia mnie to, czy jeśli w niebie i piekle nie ma czasu, to czy coś tam się dzieje? A jeśli w czyśćcu nie ma czasu, to jak się zeń wydostać?

Tu rodzi się zasadnicze pytanie: Czy Bóg jest niezmienny? Czy Wszechmocny nie ma mocy się zmieniać? Z Biblii wynika, że jest zmienny. Może wydawać się, że nawet w czasie. Ale tylko wydawać. Bo uważam, że Bóg nie może być zamienny w czasie. Bo cały czas dla Boga to teraz. To jedna obecna chwila.

Model
Jak to sobie wyobrazić? Starałem się zbudować model. W którym czas jest półprostą (albowiem wiemy, że zaczął się w momencie stworzenia, ale nie mamy pojęcia o jego końcu; poza zapowiedzią końca). Popełniam teraz pewną niekonsekwencję, otóż nie obstaję twardo przy skończoności czasu, jako miary procesów (choć entropia na to nie pozwala). Po prostu abstrahuję od pojęcia końca czasu. W modelu tym przestaje mnie to interesować. Interesują mnie odcinki życia każdego z nas. I nic więcej. Tylko i wyłącznie odcinki życia biologicznego. Po prostu łatwiej jest narysować sobie początek układu współrzędnych i poziomą linię czasu zaczynającą się w punkcie zerowym.
Bóg stwarzając świat, stworzył też czas. Jednym aktem cała oś czasu. Na której to osi pojawiają się w pewnym momencie ludzkie istnienia. I choć wszyscy zostaliśmy stworzeni tym samym aktem, to jednak nasze istnienie jest osadzone w różnych punktach (właściwie odcinkach) czasu. A Bóg jest w każdym w tych punktów.

A teraz dorysowuję drugą oś, pionową. To oś Boska. Oś świętości. (Później jeszcze uzupełnię ten układ współrzędnych.) To jest oś świętości ludzkiej, a nie Boskiej. Bo Bóg jest (byłby) na końcu tej nieskończonej osi. A przecież Bóg nie ma żadnego kresu, pułapu, którego nie może przekroczyć. Bo On sam wyznacza świętość, prawdę, dobro… Zatem jest ponad nią. Czyli w kolejnym wymiarze. Wymiarze ponad „płaszczyzną” wyznaczoną przez czas i świętość.
Jeśli dorysujesz na papierze tę oś do osi czasu, to zobaczysz, że punkt zero na osi świętości obejmuje wszystkie punkty, odcinki na osi czasu (zawierające wszystkie punkty x, 0, gdzie x jest dowolną wielkością). Ten stan zawiera cały czas. Niezależnie od jego długości. A życie każdego człowieka można opisać odcinkiem, np. 01.02.1963 – 31.12.2024. Datami określającymi początek i koniec istnienia w czasie.

Świętość
Mamy układ współrzędnych w którym oś x jest osią czasu, a oś y osią świętości. Zakładam, że rodzimy się ze świętością zerową, ale z powołaniem do świętości. Oś świętości prowadzi do nieba, do zbawienia, przez życie i przez czyściec.
Początek kolorowej krzywej linii jest początkiem istnienia człowieka. Śmierć jest końcem krzywej i i końcem czasu. Dlatego dalsze istnienie jest pokazane w postaci linii pionowej. To czyściec. Istnienie poza czasem, ale nie bezczynne. Bo toczy się proces uświęcania, oczyszczania ze zła. Czyli czyściec.
A znaki zapytania? To już wymiar Boży. Wykraczający poza dwa narysowane wymiary. Nie śmiem wyobrażać sobie tej rzeczywistości na wykresach. Bo to doskonałość. Bo zarówno niebo, jak też piekło są maksimami doskonałości. Doskonałości dobra i miłości, lub doskonałości zła i nienawiści.

Nasze zbawienie zależy od osiągniętego poziomu świętości. Nie zależy od czasu. A sąd, także, jeśli rozbijemy ów sąd na sąd szczegółowy i sąd ostateczny, to dla każdego człowieka, będzie w tym samym czasie, a właściwie poza czasem. Jednak na osi czasu będzie to ten sam punkt. Bo dzieje się to już poza czasem. Te linie pionowe są w rzeczywistości już poza czasem. Ona sa już w wymiarze świętości, a nie czasowym (ale tego nie da się narysować).

Możliwość komentowania Wieczność? Niebo. Czyściec. Piekło. została wyłączona