Uncategorized

Czas dla Boga

W niedzielę usłyszeliśmy opowieść o człowieku, który miał wielkie plony. Skarb materialny stał się dla niego celem życia. Nagły przypływ kasy zmienił jego życie. Chciał być rentierem. Ale czy na pewno? Czy wcześniej miał inne cele? Chyba nie. Sądzę, że całe życie pokładał ufność w swoim majątku. I tu pytanie, czy w Ewangelii chodzi ino o majątek? Ano nie. Nie tylko o rzeczy materialne, ale o to, czemu czas swój poświęcamy.

Czas jest jednym ze skarbów, które dał nam Bóg. I co z nim robimy? Marnujemy. Marnujemy także wtedy, gdy uważamy, że czas w którym nie zarabiamy pieniędzy jest czasem straconym. Marnujemy na pogoń za rozrywką. (Nie mylić z koniecznym relaksem lub wypoczynkiem.) Ale gdy komuś marzą się ekskluzywne restauracje i planuje środki na to, by w nich bywać, to już tak. Choć to kontrowersyjne, w ogóle wydaje mi się bywanie w restauracjach jest stratą czasu i pieniędzy. Ale jeśli komuś sprawia to przyjemność, może to być piękne. Lecz odbiegłem od tematu. Bo istotą jest spędzanie czasu powierzonego przez Boga. Szczególnie drastyczne są sytuacje, w których owe przyjemności na tyle wypełniają czas, że zaczyna brakować go dla Boga. A przecież, przede wszystkim, Jemu jesteśmy winni poświęcać czas. Nie cały. Ale zawsze pamiętać, aby cząstkę czasu poświęcić Stwórcy. Rano, wieczorem i w ciągu dnia.

Wrócę do restauracji. Gdy myśl o spędzeniu w niej zabiera czas, który należało poświęcić Bogu, to już mamy do czynienia ze złem. Nie idzie mi tu tylko o czas spędzony w tejże, ale także wyszukiwanie jej, sprawdzanie menu, układanie menu, czas na rezerwowanie stolika, dojazd, powrót. Także stan, w którym wracamy. Czy nie dzieje się to kosztem czasu, który należy do Boga?

Uczepiłem się restauracji, bo sam w nich nie bywam. A gdy muszę, to im bardziej ekskluzywna tym trudniej mi w niej wytrzymać. To świat, który mnie odrzuca. Ale restauracja to nie wszystko. To może być komputer. Zwłaszcza z gierkami. Facebook czy inne tego typu. To jest cokolwiek, co zabiera czas, który można i trzeba poświęcać na coś lepszego.

Teraz przyszła myśl: Czy dostrzegam belkę w swoim oku? Czy teraz pisząc, to co czytasz, nie kradnę czasu przeznaczonego dla Boga? A może kosztem czasu przeznaczonego na jakieś obowiązki wobec ludzi? Jak Bóg kiedyś oceni ten sposób spędzania czasu?
Innym, dość częstym sposobem na oszukiwanie Boga jest dbałość o własne piękno. Makijaże, strojenie się, kosmetykowanie. Ile czasu dziennie to zabiera? Czy nie dzieje się to kosztem czasu, który należy do Boga? Rozumiem, że są ludzie, którzy będąc pępkami świata (mam taką sąsiadkę), muszą wyglądać pięknie. Niezależnie, czy ktoś to zauważy, doceni. Niezależnie od tego, jakie znaczenie może mieć dla takiej osoby to, jak ją widzą różne osoby spotykane na ulicy czy w sklepie. (Przychodzi też pytanie, czy nie jest to domaganiem się czci należnej Bogu. Czy nie jest oczekiwaniem na podziw, komplementy …) Czas na modlitwę, skupienie. Jak łatwo wypierany przez doraźne słabostki.

O wiele łatwiej siąść przed telewizorem i włączyć jakiś ogłupiający program. I tłumaczyć sobie, że się chce odpocząć. Albo program edukacyjny – bo może się przydać nowa wiedza. Albo po prostu temat interesuje. Czy jest coś złego w uczeniu się z telewizji? Nic. Nie ma nic w tym złego. Wręcz przeciwnie. No, chyba, że odbywa się to kosztem Boga. Że robimy to zamiast modlitwy i czy innego sposobu oddawanie czci Bogu.

Bogacz zbudował spichlerz, a w nocy stracił życie. Czas się skończył. Zabrakło go na budowanie relacji z Bogiem. Stanie przez Sądem i usłyszy: Nie znam cię! No ale Ty jesteś lepszy(a). Przecież się modlisz. Nawet więcej niż Twoi sąsiedzi. Ale jak się modlisz? Może tak, że stając przed Sądem usłyszysz: Przyjdź później, nie zawracaj mi teraz głowy! Albo: No i co z Tobą zr…. (urwane zdanie, tak jak czasem modlitwa).

Myślisz, że wyszukuję? Tak, w tym co sam źle robię. Opisuję swoje wady (jestem mistrzem w marnowaniu czasu) i wady osób, które obserwuję. Wady osób, na których zbawieniu mi zależy. Jednak nie wyczerpuję listy. Ani mam zamiar, ani to możliwe. Chciałbym pobudzić do myślenia. Każdego o samym sobie. Ale i o mnie. I zachęcić, aby nigdy nie zabrakło czasu na rozmowę z Bogiem.

O sobie pomyśl, jak organizujesz czas. A o mnie, czy miało sens pisanie powyższego. Bo może nikt nie czyta. Może nie wzbudza refleksji. Albo jest zwykłą głupotą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.