Krzyżyk na czole
Pod tym tytułem dwa tematy, a właściwie dla ujęcia tego samego. Związane z moimi dziećmi. Już dorosłymi. Ale te krzyżyki kreślone na czole zostały w ich pamięci.
- Gdy dzieci malutkie były, zawsze modliłem się przy nich. Klękałem przy łóżeczku i modliłem się na głos. Chciałem, aby od pierwszych dni swojego życia miały kontakt z modlitwą. Po modlitwie kreśliłem krzyżyk na czole polecając syna (potem synów) Bogu. Z czasem wraz ze starszym synem modliłem się przy łóżeczku młodszego. I na obu czołach czyniłem znak krzyża świętego.
Co z tego zostało? Teraz chłopy mają około trzydziestki. Rzadko jest nam dane wspólnie modlić się. Ale gdy tylko skończymy, każdy z nich podchodzi do mnie, abym pobłogosławił go krzyżykiem na czole. Dla mnie jest to wspaniałym przeżyciem. Buduje mnie to i wzmacnia. Dziękuję Bogu za ten przejaw wiary. Wierzę, że ten krzyżyk działa. Wzmacnia. Pomaga znajdować drogę. Codziennie.
- Kiedyś byłem na wczasach z Rodziną Rodzin. Młodszy syn był jeszcze przed Pierwszą Komunią Świętą. Ksiądz Kapłański i inni księża jego wzorem błogosławili dzieci. Gdy przychodziła pora rozdzielania Hostii, dzieci ustawiały się w kolejce. Podchodziły do kapłana, a ten na czole każdego kreślił krzyżyk. Syn wtedy zapragnął Komunii świętej. Ten zwykły – niezwykły gest był wspaniałym przygotowaniem do Pierwszej Komunii Świętej. Wiem, że przeżywał to błogosławieństwo. Potrzebował tego tak, jak ja potrzebowałem Najświętszego Pokarmu.
To też zostawiło ślad. Nie wiem, czy do teraz. Ale wiem, że wywarło to duży wpływ na jego życie. Przynamniej dziecięce życie.
* Mam w parafii nowego proboszcza. Nie podchodzą do niego dzieci w kolejce. Ale gdy ktoś z dzieckiem przystępuje do Komunii Świętej, to zawsze kreśli krzyżyk na czole dziecka. I widzę zadowolone buzie. Malutkie wielkie szczęście. Czują sie zauważone, a i wpływ samego krzyżyka też na nie oddziałuje. Tenże proboszcz zbierając ofiary na tacę, też zauważa wszystkie dzieci stojące po drodze. Każdemu kreśli krzyżyk na czole. I bardzo mi się to podoba.