Obyczaje, polityka

Aborcja Kaji Godek

Dziwi tytuł? Słusznie, ale nie całkiem. Bo nie chodzi w nim o aborcję Kaji, ale o rangę problemu podnoszonego przez Kaję. Podnoszonego wyraźnie i zdecydowanie. Bezkompromisowo. Chodzi też o propozycję ustawy oraz postawę posłów. Co zwycięży? Wartości czy pragmatyzm? Wybór mniejszego zła. Co jest dobre dla Polski, Polaków, dla nas? A co jest dobre dla naszego sumienia? To też jest kwestią wiary. Wszak Dekalog wyraźnie zakazuje mordowania. Mordowania kogokolwiek, niezależnie od poziomu rozwoju fizycznego czy intelektualnego.

I z tym ostatnim, chyba największy problem. Albowiem uważam, że tylko osoba niedorozwinięta umysłowo może stwierdzać, że nowe życie tlące się w kobiecych trzewiach jest cząstką organizmu kobiety. Uważam, że trzeba być idiotą lub totalnym ignorantem, aby negować posiadanie przez tego malutkiego człowieczka zupełnie innego kodu genetycznego. Odmiennego od kodu nosicielki. Żyjącego w symbiozie z karmicielka i całkowicie uzależnionego od niej (od chwili poczęcia). Choć współczesna technika pozwala na ograniczenie tego procesu. Umożliwia zapłodnienie pozaustrojowe, jak też dokończenie rozwoju płodowego poza organizmem matki.

A propos inseminacji. Czym / kim są komórki zapłodnione pozaustrojowo? Są elementami organizmu dawczyni jajeczka? Czy może fragmentami ciała dawcy nasienia? A może są częściami macicy przyszłej nosicielki? To wszystko nie trzyma się kupy. Dla mnie, nowy kod genetyczny, nowe ludzkie DNA i RNA są dowodami na istnienie nowego człowieka. Ten „zlepek komórek” to człowiek. Pełnoprawny człowiek. Zupełnie nie rozumiem logiki, w której ten człowiek jest przez prawo polskie traktowany jak pełnoprawny obywatel, np. w zakresie dziedziczenia. Ale nie w prawie do życia, które przecież decyduje o rozporządzaniu schedą.

Hedonistki nazywające się feministkami i wtórujący im sybaryci organizowali „wielki” protest przed paroma dniami. Chcieli wywrzeć presję, przymusić posłów (którzy powinni być niezależni od agresywnych nacisków) do odrzucenie projektu ustawy ograniczających aborcję. Zakazującej aborcję eugeniczną. Poza antykatolickimi mediami nie zauważyłem przejawów tejże akcji. Na szczęście.

Zwróciłem natomiast uwagę na przyjęty symbol tej akcji. Uważam, że doskonały. Za ten symbol przyjęto połówkę emblematu noszonego przez esesmanów. Po prostu feministki – hedonistki zamiast SS stylizowanego na dwie błyskawice przyjęły tylko jedną z nich. Uważam, że słusznie. Bowiem naziści byli zwolennikami mordowania wszystkich, którzy wyznawali inne systemy wartości. Wszystkich, którzy się od nich różnili. A feministki domagają się jedynie prawa do mordowania dzieci. Na razie nienarodzonych. Ale tylko dzieci. Na razie nie domagają się prawa do aborcji dzieci, które są na ich utrzymaniu. Nie domagają się też przerywania życia osób, które cenią życie każdego człowieka.

Z premedytacją napisałem, że na razie. Bo ta nienawiść wobec Kaji zabija. Nienawiść do obrońców życia jest przerażająca. To zacietrzewienie. Wbrew rozumowi, wbrew logice.

Nie rozumiem też jak człowiek pozbawiony odpowiedzialności za swoje czyny może żyć w społeczeństwie. Bo domaganie się dopuszczalności zabijania nienarodzonych jest brakiem odpowiedzialności za swoje czyny. Najpierw wojownicze panie zachowują się jak kotki marcowe, a potem, gdy pojawi się ciąża wydają się być tym zaskoczone. To przecież średniowiecze. Całkowity brak wiedzy, oprócz braku odpowiedzialności. Gotowe wydawać wyroki śmierci, gdy jest to dla nich wygodne.

Obowiązujące w Polsce i na całym świecie prawo określa czyny i skutki tychże. Za to, co niezgodne z prawem przewidywane jest ponoszenie konsekwencji. Za obżeranie się słodyczami jest tusza. Za pijaństwo może być kac. A za kradzież odsiadka. A za swawolny seks? Nic? Tylko zabójstwo dziecka. I to finansowane przeze mnie. Z moich podatków. A ja się kategorycznie sprzeciwiam wydawaniu pieniędzy z moich podatków na mordowanie nienarodzonych.

Femino-hedo-nistki uważają poczęte dzieci za zlepki komórek będących częściami ich ciał (bezsensownie, co wcześniej wykazane). Jeśli tak, to wbrew prawu domagają się usunięcia tegoż. Gdyż prawo zabrania usuwania części ciała tylko dlatego, że tak się komuś podoba. Nie można się poddać amputacji (aborcji) nerki, dlatego, że tak się chce. Albo dla zmniejszenia masy ciała. Nie można obciąć palca , nawet małego, bo nieprzydatny. Bo przeszkadza lub szpeci. Usankcjonowane prawnie jest wyłącznie usuwanie części ciał zagrażających życiu. Lub zdrowiu. A ciąża nie jest choroba. Ciąża, w pewnych sytuacjach, może stanowić zagrożenia życia. Ale wtedy nie mówimy o mordowaniu, ale o obronie. To zupełnie inna kwalifikacja. Czasem dla ratowania życie, trzeba poświęcić czyjeś życie. To zrozumiałe. Dla myślących.

Ostatnim aspektem, choć mniejszego kalibru jest odpowiedzialność mężczyzny za aborcję. Uważam, że jeśli do poczęcia dziecka konieczny jest mężczyzna, to powinien on mieć prawnie zagwarantowane takie same prawa do decydowania od poczętym dziecku, jak kobieta. Wyrok śmierci na dziecko powinien być podpisany przez oboje rodziców. A najpierw należałoby ustalić ojcostwo. Jeśli jednak poczęte dziecko zostanie zamordowane na podstawie fałszywego oświadczenia o ojcostwie, to wszystkie osoby zamieszane w ten proceder powinny być skazywane jak za morderstwo z premedytacją oraz za współsprawstwo. Osoby poświadczające nieprawdę są zwykłymi mordercami. Kat także.

Każdy powinien rozważyć w swoim sumieniu, czy bliżej mu do nazistowskich esesmanów czy ekologów (w pozytywnym znaczeniu). Czy jest wierzącym, czy walczącym z Bogiem. Czy jest demokratą (uznającym, że każdy ma jednakowe prawo do życia), czy egoistą (uznającym tylko własne prawa do wszystkiego). Czy traktuje innych ludzi instrumentalnie czy przeciwnie.

Każdy, zarówno wierzący, jak i niewierzący, czy ateista stanie kiedyś w obliczu Boga. Bo Bóg jest niezależnie od ludzkiej woli. I będzie musiał ponieść odpowiedzialność za swoje postepowanie. A ja chciałbym każdego człowieka spotkać kiedyś w niebie. Dosłownie każdego.

Dodaj komentarz