Covidowe wątpliwości
Toczy się ogólnoświatowa dyskusja na temat szczepień antycovidowych. Rozbudzane są emocje, tak samo jak w polityce. Jest też obrzucanie się błotem. Jednak, niemal wszystkim, umyka problem etyczności szczepionek. Czy szczepionka opracowana z wykorzystaniem komórek ludzkich pochodzących od zabitych dzieci poczętych może być wykorzystywane przez katolików? Krążą różne informacje na ten temat. Ile jest prawdy w tym, że szczepionkę testowano na ludzkich płodach? Jak jest tego skala? I najważniejsze pytanie, które, wydaje mi się, jest decydujące. Czy pozbawiono kogoś życia po to, aby dopracować szczepionkę? Odpowiedź twierdząca na ostatnie pytanie oznaczałaby, że osoby wierzące nie mogą z niej korzystać. Chociaż i tu pojawiają się głosy, że trzeba wziąć na szalę wszystko. Całe dobro i całe zło. Czy środek uzyskany na drodze zamordowania kogoś niewinnego może być wykorzystany do ocalenie mas? Czy na przyjmującym szczepionkę nie ciąży cześć winy za czyjąś śmierć? I czy można mówić o cząstkowej winie? Wszak nie ma trochę śmierci. Tylko albo zabito kogoś, albo nie zabito. Ale nigdy – zabito odrobinkę.
Tematyka tą zajmował się Episkopat USA. Przede wszystkim oceniono szczepionki Pfizer, Moderna i AstraZeneca. Nie oceniano szczepionki Sanofi, która jeszcze nie została dopuszczona do użytku. I prawdę mówiąc niewiele wiadomo na jej temat. Poza tym, że Francja w interesie własnego koncernu farmaceutycznego zablokowała zakup 500 milionów dawek od innych firm. Okazuje się, że nie tylko biznes ma narodowość. Także zdrowie i życie ja mają. W jednym z największych obszarów socjalistycznych partykularne interesy krajów i koncernów stoją ponad ideałami demokracji. Nawet demokracji socjalistycznej obowiązującej w UE.
Ale wróćmy do „adremu:” jak mawiał jeden z oficerów prowadzących zajęcia w Studium Wojskowym PW. Otóż Episkopat Stanów Zjednoczonych oceniał w jaki sposób powstawały szczepionki, które lada moment zaczną być masowo stosowane. I jakie to rodzi skutki dla wierzących katolików. Czy prawdziwą jest informacja, że produkowane są na bazie zabijanych w aborcjach dzieciach? A jeśli tak, to w jakiej skali?
Niestety informacja o tym, że ludzkie komórki, na których przeprowadzano eksperymenty są pochodzenie ludzkiego to prawda. Rzeczywiście pochodzą od dzieci zabitych w aborcji. Ale tu, co zapewne wieli zaskoczy, pochodzą od dzieci zamordowanych pół wieku temu. A szczątki tych dzieci zostały sądownie przeznaczone do celów medycznych. I przez kilkadziesiąt lat są ich komórki hodowane i rozmnażane. Tak, że w rzeczywistości pochodzą od zamordowanych dzieci, ale niebezpośrednio.
Zastanawiam się, czy do produkcji szczepionek nie można wykorzystywać komórek macierzystych uzyskiwanych bez konieczności zabijania. Niestety, nie dotarłem do takich informacji. Na logikę, wydaje mi się, że powinno być to możliwe. Ale, jako ignorant w opisywanej dziedzinie, niczego nie stwierdzam.
Najwięcej emocji wzbudza szczepionka AsterZeneca wykorzystująca klony komórek pobranej z nerki dziewczynki zamordowanej w 1972 roku w Holandii (linia HEK-293). [Jeszcze niedopuszczona do użytku szczepionka Janssen/Johnson&johnson korzysta ze szczpeu PER.C.6.] Rzeczywiście są to komórki pochodzenia ludzkiego. Ale możemy mieć pewność, jeśli wierzyć oświadczeniom koncernów i klinik, że do celów badawczych nie są mordowane żadne dzieci. Dotychczas nikomu nie zarzucono, że jakieś dziecko zostało zamordowane po to, aby uzyskać materiał genetyczny do produkcji jakiegoś medykamentu. Ale dotyczy to jeno krajów, w których obowiązują jakieś standardy. Trudno cokolwiek powiedzieć i szczepionce rosyjskiej czy chińskiej. Zwłaszcza w tej pochodzącej z kraju, w którym zabija się ludzi na zamówienie, gdy potrzebne są organy do transplantacji.
Jako ciekawostkę podam, że w Polsce instytuty tez wykorzystują komórki pochodzące od zabitych dzieci. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny informuje, że w szczepionce przeciwko wirusowi różyczki wykorzystywana jest linia komórek zarodka ludzkiego. I jakoś nikt nie protestuje, bo nie ma na tę chorobę takiej presji medialnej. Do celów tej szczepionki wykorzystywane są dwie linie. Linia WI-38 pochodząca z 1964 roku z USA oraz MRC-5 z 1966 roku z Wielkiej Brytanii.
Rzeczywiście pierwsze komórki pozyskano nieetycznie. A potem zostały one jedynie namnażane. Zło już nastąpiło. Wydaje się, że powinno być zrozumiałe, ze przyj ecie szczepionki nie obciąża sumienia, gdyż wytwarzanie szczepionki nie spowodowało zabicia kogokolwiek. Co nie znaczy, że mając do wyboru różne szczepionki lepiej jest wybrać taką, która nie wykorzystywała ludzkich komórek.
O ile szczepionka AsterZeneca zawiera osłabiony szczep Covidu, a tyle szczepionki Pfizer i Moderna zawierają tylko fragment materiału genetycznego koronawirusa (mRNA). Po wprowadzeniu materiału mRNA w postaci szczepionki do organizmu zaczynają być produkowane przeciwciała, a człowiek – nabywa odporność na nieosłabioną formę wirusa. Żywe komórki potrzebne są tylko do namnażania osłabionego wirusa (AsterZeneca) – a jego brak w szczepionkach mRNA oznacza, że nie trzeba używać komórek z ludzkich zarodków przy produkcji takich szczepionek (Pfizer i Moderna).
Czy przyjmować szczepionkę?
Episkopat USA uznał, że przyjęcie szczepionki Pfizer lub Moderna jest obowiązkiem każdego katolika, gdyż jest to, w świetle dzisiejszej wiedzy, sposobem na uratowanie ludzkości przed dalszą ekspansją choroby. Inni przedstawiciele Kościoła zajmują podobne stanowiska. Wszyscy namawiają do szczepienia się. W imię dobra własnego oraz naszych bliźnich. Tak, więc, w stosunku do szczepionek Pfizer i Moderna nie ma żadnych zastrzeżeń, a jest nie tylko przyzwolenie, ale wręcz nakaz poddania się szczepieniu jedną z nich.
Pozostaje ta trzecia. Czy można korzystać ze szczepionek AsterZeneca? W tej materii Kościół dopuszcza taką możliwość, gdy nie ma wyboru. W imię dobra wyższego. A także w świetle tego, co wcześniej wyjaśnione, tj. że wykorzystywano nie komórki pobierane od mordowanych w tym celu osób, ale z pochodzące z klonowania pięćdziesięcioletnich komórek zabitej w aborcji dziewczynki.
Mam nadzieję, że zanim poddamy się szczepieniu będziemy wiedzieli, która szczepionka będzie podawana. I będziemy mieć prawo wyboru.
A także mam nadzieję, że będzie o na na tyle skuteczne, że przy dobrej woli naszych społeczeństw, uchronimy się przed pandemią. Trzeba przy tym wziąć pod uwagę, że do uzyskanie odporności stadnej konieczne jest zaszczepienie 82% społeczeństwa (niektórzy podawali , że wystarczy 52%). Jeśli aż 82%, to znaczy, że musimy włączyć się w łańcuch propagandy proszczepieniowej. Dla dobra naszego i naszych bliźnich. Dlatego upowszechniajcie wiedzę na temat szczepionek, przekonujcie. I zapiszcie się na listę chętnych do poddania się szczepieniu.