Rozważania, dygresje, myśli

Jedność chrześcijan.

Jakie były i są przyczyny podziałów chrześcijan? Słusznie pyta [quote=krz30 post_id=422979 time=1742028229 user_id=2760] Zastanawiam się jednak, czy Paweł miał na myśli ówczesne dociekania, czy raczej przedstawia regułę uniwersalną, która każe patrzeć z rezerwą na wszystko to, co nastąpiło w późniejszych wiekach w dziedzinie nauki i filozofii? [/quote] To bardzo delikatne pytanie. Uczynię to brutalniej: Czy winy za rozpady nie ponosi teologia? Czy za brak porozumienia nie ponosi winy teologia? Na dodatek, na poziomie abstrakcyjnym dla przytłaczającej większości wierzących.

Ankieta
Pomyślcie, jakie odpowiedzi by padały, gdyby spytać o różnice między różnymi wyznaniami chrześcijańskimi. Gdyby tak na ulicy zadać 100 czy 1000 przechodniów pytanie, czym różni się twoja wiara od wiary XXXXXX? I dać ankietę w której zamiast iksów byłyby wyszczególnione różne Kościoły chrześcijańskie, różne wyznania. Co ludzi by odpowiadali? Jaki procent byłby odpowiedzi prawdziwych i konkretnych? Ile odpowiedzi wynikałoby wyłącznie ze stereotypów? A ilu odpowiedzi by zabrakło z powodu niewiedzy? Czy jedna osoba na 100 podałaby sensowne i uczciwe odpowiedzi? Nie wydaje mi się, aby ten poziom został osiągnięty.

Sola scriptura? Czy scriptura et tradition? A może scriptura et tradition et theologia?
Wydaje mi się, że za fundament należy uznać Biblię. Niezmienny kanon. Ale ten kanon został ustalony ok.100 lat po Męce i Zmartwychwstaniu. Już wtedy istniała Tradycja. Bardziej okrzepła część została przyjęta do kanonu. Za pierwszego teologa chrześcijańskiego uznaje się Pawła.
Już w I wieku pojawiły się problemy. Niemal po śmierci Jezusa. Już nastąpiły podziały. Dlaczego? Sądzę, że przyczyną tego jest to, że Jezus nie zajmował się teologią. Jezus nie uczył o Bogu. Nie mówił o boskości. Jezus cała energię poświęcał na uczenie miłości. Na dawanie przykładu i tłumaczenie. Mówił obrazami, aby prości ludzie znajdowali analogie w swoim życiu. Mówił przypowieściami, aby nauka była uniwersalna przez wieki i tysiąclecia.

Teologia jest ludzkim wynalazkiem, nie boskim. Wynika z ciekawości. [A dokąd prowadzi ciekawość?] Także tradycja jest ludzkim wynalazkiem.

Czy Tradycja jest równa Pismu?
Osobiście uważam, że nie. Wydaje mi się, że Tradycja jest owocem zasady: Vox populi, vox Dei. Czy tak jest na pewno? Czy zawsze Duch święty prowadzi powszechną wiarę? Wydaje m się, że Tradycję należy  traktować jako ważną część budowli Kościoła. Ale jest to już nadbudowa. I to rozpoznawana przez tysiąclecia. Dopiero długotrwała powszechność wiary w jakieś zagadnienie ośmielała Kościół do uznania jej za niewątpliwą prawdę.
Chyba jestem heretykiem, gdyż uważam za absolutną podstawę Biblię. A tradycję, dogmaty przyjmuję z pewną rezerwą. Nie sprzeciwiam się, ale nie jestem do końca przekonany. Nie uważam tego, za główne elementy mojej wiary. Jeśli jestem w błędzie, to proszę o wyjaśnienie i przekonanie mnie. Ale uważam, że to co niesie Tradycja, jak i to co głoszą dogmaty powinno być zrozumiałe. Poparte zrozumiałymi argumentami. O ile Naukę Chrystusa zawartą w Biblii przyjmuję na zasadzie: Tak, bo tak. Nie żądam dowodów, jak św. Tomasz. Zapewne dlatego, że od poczęcia oddychałem wiarą katolicką. To moje środowisko. To wiara poprzednich pokoleń. Paradoksalnie ta sama wiara, choć zupełnie inna.
Ten sam Bóg Ojciec, Ten sam Syn Chrystus, Ten sam Duch święty. Z jednocześnie ta sama Trójca święta. Ta sama miłość do Boga i ludzi. Choć inaczej wyrażana.
Nie potrafię bezwarunkowo przyjmować tego, co jest bardziej ludzkim dziełem niż Boskim. Inaczej przyjmuję natchnione teksty, a inaczej te, co do których nie mam pewności, czy są natchnione przez Boga.

Rozpady
Jednak za rozpady chrześcijan obwiniam, przede wszystkim, teologię. A także wykorzystanie teologii do celów świeckich. Przez różnych władców (np. Justynian). Oprócz teologii ważnym, nawet bardzo ważnym czynnikiem były (i są) względy ambicjonalne.
Tu, na Forum, jesteście elitą, która interesuje się wiarą, teologią, historią Kościoła. Interesujecie się Bogiem, Nauką Chrystusa… Wiecie znacznie więcej od przeciętnego zjadacza chleba. Odpowiedzcie zatem, sami sobie: Jakie jest pochodzenie Ducha świętego? I wyobraźcie sobie, że spór o to był jedną z najważniejszych przyczyn schizmy wschodniej. Pierwszego potężnego rozłamu.
Zadałem też sobie to pytanie. I odpowiedziałem sobie, że nie wiem. Że nie interesują mnie rozważania teologów. Nie interesują mnie „dowody”. Bo jest to dla mnie tajemnica Boga naszego. Pokornie godzę się na to, że Jego tajemnic nie poznam. Być może nigdy. A na pewno za życia doczesnego. A jeśli tak, to nie widzę najmniejszej potrzeby kłócenia się prawosławnymi na ten temat Ducha świętego. Może mi nie uwierzycie, ale naprawdę nie wierzę w to, że gdy stanę u stóp Boga na Sądzie, to będę przepytywany z Katechizmu, tajemnicy Trójcy czy z innych tajemnic Boskich.
Bóg zawierając przymierza z ludźmi nie nakazywał im wiary w to, co przekracza możliwości ludzkiego rozumu. Bóg nie uczynił człowieka dla swojej chwały. A to, że czcimy Boga wynika z naszej wdzięczności i miłości. Oczywiście, że chcemy wiedzieć jak najwięcej o osobie, którą kochamy. Ale, gdy ta osoba nie ujawnia tego, to z szacunku dla niej oraz z zaufania. Ufając nie żądamy informacji, dowodów, uzasadnień. Tak jest z Bogiem. Kochajac Boga, nie żadam od Niego wiedzy o Nim samym. Proszę tylko, aby pomagał mi w rozpoznawaniu Jego woli i umiejętności jej wypełniania.

A co z Wielką Schizmą Zachodnią? Ambicje, władza. Ale gorzej Reformacją? Walka o czystość wiary? To też było tematem pierwszej schizmy. Chęć naprawy. To początek. Potem ambicja. Znów, tak jak w przy pierwszym rozpadzie kwestia nieuznawania władzy papieskiej. Potem własne rozumienie, interpretacja. Potem konieczność akcentowania różnic. Walka o przetrwanie, więc kolejne zarzuty, różnice, sprzeciwy. I w Imię Chrystusa przeciw Chrystusowi.
To ludzie chcieli/chcą Nim zawładnąć. Ludzkie zacietrzewienie. I całe armie pracują na uzasadnianiem własnych racji. Armie teologów. Zarówno naukowców jak i domorosłych (także na niniejszym Forum). Zamiast zbliżać oddalają.

Zapomnieć
Czy nie warto zapomnieć o podziałach? Skoro Jezus nie objawił czegoś jednoznacznie, to znaczy, że nie powinniśmy się o to sprzeczać. Jeśli Jezus dał przykazania miłości, to one powinny być kluczem i drogą.
Czy nie można dać prawa do innego rozumienia? Do nieco innej wiary? W imię miłości do Boga i ludzi?

Dla mnie teologia to terra incognito. Nie rozumiem pojęć filozoficznych. A co gorsza, nie uważam, aby było to konieczne do zbawienia. Bóg będzie osądzać na z relacji do Niego, z relacji do ludzi i naszego stosunku do nas samych.

Możliwość komentowania Jedność chrześcijan. została wyłączona