Rozważania, dygresje, myśli

Wielka środa

Jak podaje ewangelista Marek, tego dnia odbywała się walna narada arcykapłanów z uczonymi w Piśmie. Czas był gorący, bo pątnicy ściągali zewsząd do Jerozolimy. Takie zgromadzenie jest ja beczka prochu. Może wszystko odbyć się spokojnie. Jednak jedna iskra może spowodować eksplozję. Tłum jest nieprzewidywalny. Chyba, że jest umiejętnie sterowany. I to było jednocześnie nadzieją i zagrożeniem. Chcieli się pozbyć Jezusa, ale nie wiedzieli jak to zrobić po cichu. I zapewne nieprędko by coś radzili, gdyby nie trafiła się okazja.

Oferta Judasza.
W idealnym momencie zjawił się zdrajca. Czy od razu przyszedł, aby zdradzić? Czy przeciwnie, chciał jakoś się z nimi dogadać, aby nie nastawali na Jezusa? Nie wiemy jak zaczęła się rozmowa, ani jak przebiegała. Nawet nie wiemy, jak udało mu się dostać przed oblicze obradujących w tajemnicy. Znamy konkluzję. Wiemy, że obiecał pomóc. Z relacji Marka raczej nie wygląda, aby to zrobił dla kasy. Wydaje mi się, oni raczej sami chcieli mu ją wcisnąć. Może dla spokoju sumienia? A może, dla okazania wzgardy sprzedawczykowi? Kwota też nie porażała, bo w zależności od przeliczników stanowiła cos miedzy jedno- a kilkumiesięczną płacą minimalną. Dla degenerata, może to było coś. Ale dla skarbnika apostołów nie mogło to być znaczącą kwotę. Dlatego nie sądzę, aby pieniądze były motywem.
Powodem były zawiedzione nadzieje albo nadzieja na sprowokowanie rozruchów, które przekształcą się w powstanie. A powstanie będzie początkiem rewolucji. Rewolucji, która wykreuje Jezusa na jedynego przywódcę narodu.

Szukanie okazji.
Arcykapłani postawili konkretne warunki. Odpowiedni czas i odpowiednie miejsce. Musiało to się odbyć bez zakłócania spokoju. Bez wzbudzania zainteresowania. Bez ciekawskich. Bez przypadkowych świadków.
Gdyby mogli go zaaresztować w miejscu publicznym, dawno by to zrobili. Mieli wiele okazji. Ale zawsze w świątyni. Zawsze w otoczeniu małego tłumku. W towarzystwie uczniów, którzy go znali. I w otoczeniu tych, którzy pierwszy raz Go słyszeli, a jego mowa ich fascynowała. Zadyma w takim miejscu wywołałby reakcję tłumu. Reakcję nieprzewidywalną.
Można się zastanowić, dlaczego nie wysłali sług, aby wyśledzili, gdzie zatrzymuje się na noc. A może wysyłali, a ci donosili, że wokół domu zawsze sporo nowych i starych uczniów. Że w pobliżu mieszkają jacyś ludzie sprzyjający Jezusowi i mający posłuch w narodzie. Ne wiem. Wiadomo, że nie mieli dogodnej okazji.

Propozycja.
Propozycja była okazją, której nie mogli zlekceważyć. Nie sądzę, aby uwierzyli Judaszowi. W każdym razie, raczej nie od razu. Jakoś musiał ich przekonać, że rzeczywiście zna Jezusa. I może znać Jego plany.
I tak nie wiedzieli, czy uda się przed świętem. A po to, aby ich plan się powiódł, musiało się to stać w czasie obecności Piłata. A Piłat niechętnie przebywał w Jerozolimie. Czuł wrogość tego miejsca. Wrogość jego mieszkańców. Zapewne niechętnie opuszczał Cezareę z jej miłym klimatem. Tym bardziej, że jako miasto portowe był w jego mniemaniu bardziej światowa niż Jerozolima.
Mieli mało czasu. Musieli pojmać, oskarżyć i wymusić wydanie wyroku śmierci. Szatański plan. Wykombinowali, aby zgładzić Jezusa czyimiś rękami. Aby to nie na nich spłynęła Jego krew. Zaplanowali to z asekuracji. Bo a nuż nieprzewidywalny tłum nagle stanie w obronie Jezusa. I zwróci się przeciw nim. Wtedy mogliby od razu wskazać winnego. Że to Piłat.

Pieniądze.
Jaką odgrywały rolę? I ile to kosztowało? Tego nie wiemy. A obiecali Judaszowi. Musieli tez opłacić prowokatorów, którzy podburzyli tłumy. No i oczywiście łapówka dla Piłata. Łącznie musiała to być już znacząca kwota. A jeśli tak, to powód musiał być poważny. Musieli oceniać, że działalność Jezusa może przekreślić ich pozycję. Zmienić ustabilizowany status quo. Zmusić do gruntownej zmiany. A oni chcieli tylko spokojnej władzy nad ludem. I ofiar. Hołdów. Zachowania swoje pozycji.
Zapewne w duchu przyznawali Mu rację. Ale byli pragmatyczni.

Mk 14.1-2 Za dwa dni była Pascha i Święto Przaśników. Arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Jezusa podstępnie ująć i zabić. Lecz mówili: «Tylko nie w czasie święta, by nie było wzburzenia między ludem».

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *