Uncategorized

Państwo zwierząt

Słuchając wywiadu w profesorą Środą przypominają się podróże Guliwera. Jak w krzywym zwierciadle. Odnoszę wrażenie, że pani profesora należy do społeczeństwa Yahoosów. A myśl taka przychodzi, poznaje się całokształt „przemyśleń”. Jak też autorytety, na które się powołuje.

Pani Środa zapewne czytała Swifta. I jej też się coś skojarzyło. Kraj Houyhnhnów. Dlatego też, podpuszczona kolejną pozycją z literatura, tym razem Zoopolis, postuluje nadanie zwierzętom praw obywatelskich. Niestety wykazuje przy tym wielką wredność, tj. rasizm. Chce nadania praw obywatelskich tylko zwierzętom pożytecznym, udomowionym. Ale już insektom i szkodnikom ich odmawia. Uważa, że powinny mieć status uchodźców.

Dla mnie to wysoce oburzające. Takie lustrzane odbicie świata ludzi w świecie zwierząt. Zapewne profesora uznaje za osoby zasługujące na pełnie praw obywatelskich tylko tych, którzy są produktywni ekonomicznie. A pozostałych, m.in. terrorystów arabskich, morderców czy gwałcicieli już tylko za uchodźców. (Dlaczego uchodźców, a nie przychodźców?) Problem z zakwalifikowanie kochających dzieci, tj. pedofilów. Bo ustalenie granicy miedzy tym, co dobre i piękne, a tym co złe jest dyskusyjne. Czy to jest 15 lat, czy 12 lat? Nie pamiętam już dobrze, ale holenderscy przyjaciele dzieci postulują (a może już to osiągnęli) granicę 11 lat. Tym bardziej, że w krajach rządzonych przez uchodźców normą jest zawieranie małżeństw w takim wieku.

Zastanawiam się na ile te paralele światów, zwierzęcego i ludzkiego, czyni pani profesora świadomie. (Tak na marginesie Środa zachęca ludzi do czytania książek, co jest akurat sprawą pozytywną.) I choć dla zwierząt są one nobilitujące, to czy dla ludzi także? Czy hołubieni przez lewackie środowisko profesory uchodźcy czyją się dowartościowani zrównaniem ich z tak miłymi zwierzątkami, jak szczury. Możliwe, że tak, gdyż szczury uchodzą za jedne z inteligentniejszych zwierząt.

Czy jednak rzecz idzie o zwierzęta? Czy nie o wojnę polityczną, którą prowadzi przez cały tydzień, nie tylko w środy? Wydaje mi się, że tak. Pani profesora, jak się domyślam, porozumiała się ze zwierzętami. Może nawet kotami. I uznała, że nadanie im praw obywatelskich przeważy szalę wyborów politycznych w Polsce. Zapewne zwierzęta hodowlane wyjawiły jej swoje preferencje polityczne. Dlatego teraz Środa wzywa do nadania im praw. A zwłaszcza jednego z praw obywatelskich, mianowicie prawa do głosowania. Do głosowania na liberokomunę. Obojętne czy spod znaku PO, KO, SLD czy jakiejś innej partii. Na razie nie ten etap. Natenczas zadaniem jest totalna walka w ramach antypis. Wszystko, aby ino zniszczyć PIS.
Ciekawi mnie role niektórych zwierząt w tej polityce. A mianowicie antagonizmy istniejące między kotami a szczurami. Jak wiadomo koty są zwolennikami PIS. A szczury, naturalne kolej rzeczy, są wrogami tej partii. Ilościowo szczury mają przewagę. I tu szkopuł. Czy uchodźcy (zwierzęcy) też powinni mieć prawo głosu? Jeśli tak, to przeprowadzając nadanie praw zwierzętom przypieczętuje klęskę PISu. Wszelkie szkodniki, przepraszam, wszelkie zwierzęta tępione przez koty, są naturalnymi zwolennikami totalnej opozycji. A koty łapią nie tylko szczury. Także muchy, pająki, gołębie i wszelkie inne niewielkie stworzonka, które poruszają się w zasięgu ich zmysłów.

Zastanawiam się jeszcze nas statusem psów i ich poglądami. Uważa się powszechnie, że psy i koty są wrogami. Obserwując domy, w których żyją jedne i drugie nie zauważam animozji. Występują one tylko tam, gdzie jedne są izolowane od drugich. Obserwuję też swojego psa, który jest przyjaźnie ustosunkowany do wszelkich innych stworzeń. Także kotów (z jednym wyjątkiem, żadnemu stworzeniu nie wolno zabierać się do jego jedzenia, ani bawić się jego zabawkami). Pod tym względem jest wrednym chamem. Jego własność należy wyłącznie do niego. I bez jego zgody nie wolno niczego dotykać. Obojętne, czy zwierzak przybywa wraz z zaprzyjaźnionymi ludźmi, czy bez niczyjego pozwolenia dostaje się na teren (czynią to zwykle koty, jeże, myszy, norniki i ptaki). Ale one, akurat, rzadko interesują się zabawkami. A karmy nigdy nie zastawia na później. A, zapomniałem o wiewiórkach. Ale one zwykle egzystują piętro wyżej, niż pies, więc zupełnie go nie interesują.
Ale zboczyłem z tematu. A z wypowiedzi profesory Środy nijak nie mogę wykombinować jaka opcję polityczną popierają psy. Może, jako zwierzęta pod porządkowane właścicielom przyjmują zawsze poglądy swoich panów? Tu problem, który może okazać się niespodzianką. Co będzie, gdy psy uzyskają pełnię praw obywatelskich? A wydaje mi się, że psy są przekonane do wartości tradycyjnych.

Tak, czy owak, to kolejny postulat „światłych” środowisk. Czas rozszerzyć LGBT o kolejne literki. Sam plus na końcu coś sugeruje. Ale to za mało. Musi być jasna sprawa. Uważam, że w świetle Środy konieczne jest dodanie literki Z. Zet jak zwierzęta. Zet jak zoofilia. Albowiem zwierzęta posiadające prawa obywatelskie muszą posiadać pełnię praw seksualnych. A jeśli tak, to natychmiast pojawia się kolejna ważna kwestia. Prawa do adopcji. Na razie pary heteroseksualne, jak monoseksualne mogą adoptować (w Polsce) tylko zwierzęta. Po zalegalizowaniu par zooseksualnych, chyba uzyskają prawo do adopcji nie tylko szczeniąt ale też dzieci. A co będzie ze sprawą wychowania? Co będzie, gdy strona zwierzęca związku takiego uprze się, aby adoptowane dziecko ludzkie wychowywać jak zwierzątko? Zapewne pani profesora ma przygotowaną odpowiedź, albowiem jako osoba oczytana czytała Księgę dżungli, a także jakieś komiksy i Tarzanie.

 

Ps. Na zdjęciu słynna „Dama ze szczurem.

Dodaj komentarz