Monolog

Gdy ktoś odejdzie

Zwykle ogarnia nas smutek. Żal. Zważ, że dzieje się to zawsze. Niezależnie, czy odejdzie na zawsze, czy na chwilę. To taka reakcja na zabranie zabawki. Poczucie straty. Odczuwa to chyba każdy. Słabiej czy mocniej. Niezależnie od pojawiających się uczuć człowiek reaguje na nie także zewnętrznie. Czasem zamknięciem się w sobie, czasem bardzo ekspresyjnie. W przypadku dużej straty uczucie przeradzają się w emocje. To nie znaczy, że uczucia zanikają. Wręcz przeciwnie, są tak intensywne, że ich uwidocznienie wysuwa się na pierwszy plan. Zewnętrzne przejawy przeżywanych emocji są zwykle ekspresyjne. Ale też sterowane i reżyserowane. Często mam takie odczucie, gdy słucham epitafiów na cześć jakiegoś celebryty. Ludzie, nienawidzący za życia, nagle stają się przyjaciółmi. Wszystkie wady zostają przekręcone na przeciwne cechy. Czasem, aż trudni słuchać, gdy wielkim fałszem ociekają słowa. A fałsz ten słyszę niemal zawsze. Gdy niedawno zmarł wielki aktor, to osoby wychwalały te jego cechy, których nie było. Wystarczyłoby zerknąć do prasy sprzed kilku lat. Wspaniały człowiek, nie zawsze był wspaniały. A może tylko w niewielu rzeczach był wspaniały. Dlatego zaskoczyły mnie słowa o Wodeckim. Słuchałem i nie rozumiałem. Dlaczego wszyscy mówią prawdę. Taką, prostą, ludzka prawdę. Nie mówią, że był wspaniałym, ale mówią jakie mieli odczucia stykając się z nim. Przypominali jego ciepły głos. I to, że był przyjacielem. Na pierwszy plan wybija się atmosfera, którą roztaczał. Atmosfera, którą otaczał świat. Nie przypominam sobie jakichś skandali, czy świństw chętnie wyciąganych przez kolorową prasę.
Szczerze mówiąc zupełnie nie interesują mnie artyści, celebryci itp. osoby. Nie czytam pudelków. Telewizji niemal nie oglądam. A radio tylko jadąc do pracy i z pracy. Ale są to akurat stacje nie poświęcające uwagi plotkom i hagiografią sławnych ludzi.
Z odległych zakamarków pamięci wyciągałem hasło: Wodecki. I niemal nic. Żadnych faktów. Tylko atmosfera. Mam wrażenie, że był człowiekiem, który posiadał system wartości i starał się postępować zgodnie z nim. Wydaje mi się, że nie ulegał wpływom, naciskom. Co nie znaczy, że walczył z nimi. Żył po swojemu. Nie przypominam sobie jego stosunku do Boga. Ale z jego postępowania wynika, że musiał się z nim liczyć. Skąd mogła wypływać jego uczciwość? Oddanie bliskim.
Nie znam jego piosenek. Poza Chałupami i Mają. Szkoda. Dziś puszczają niektóre. Słuchałem z przyjemnością. Ale taka muzyka nigdy mnie nie pociągała zbytnio.
Szkoda, że odszedł porządny człowiek. Świeć Panie nad jego duszą. A może on już cieszy się bliskością Boga? Mam nadzieję, że spotkam go kiedyś w Raju.

Dodaj komentarz